Wizyta na Land’s End była ostatnim akcentem naszego pobytu w Kornwalii, bardzo rekreacyjnego, plażowego i generalnie udanego pobytu. Gdyby brać pod uwagę tylko ilość słońca i morskich kąpieli można by przypuszczać, że ostatnie dni wakacji spędziliśmy gdzieś na południu Europy. Od dzisiaj obraliśmy kurs na wschód, a to oznacza, że zaczynamy wracać. Pierwszym przystankiem jest Whitesand Bay, ale nazwa brzmi lepiej niż rzeczywistość. Początkowy odcinek plaży faktycznie ma inną barwę piasku, ale raczej szarą, niż białą – a spodziewaliśmy się śnieżnobiałego piachu ze startych muszli i błękitnej wody…, krótko mówiąc – Karaibów. Reszta zatoki ma zwykły piasek, udekorowany licznymi skałkami. Pogoda dzisiaj nie rozpieszczała i słońce bardzo nieporadnie przedzierało się przez chmury, ale dzieci i tak wykorzystały te słoneczne chwile na kąpiel w oceanie.