Wyjazd na wakacje samochodem lub kamperem zawsze ma ciężki i nużący początek. Trzeba się pomęczyć, przez kilkanaście godzin przejechać setki kilometrów żeby potem cieszyć się widokami i wypoczywać - każdy o tym wie. Podróż samolotem wydaje się być całkowicie inna, a jednak...
Do Hiszpanii dowiózł nas Rayanair rejsem Katowice-Alicante. Do Walencji udaliśmy się czekającym na lotniskowym parkingu samochodem pozostawionym przy wylocie przez naszych Hiszpanów. Można by policzyć 3 godziny lotu i 2 godziny jazdy i już. No ale do Katowic trzeba dojechać (godzina), zaparkować i wypakować auto (pół godziny), odprawić bagaż (pół godziny), poczekać w kolejce przy bramce (godzina), zapakować się do samolotu (pół godziny), zalecieć (trzy godziny i to nudne) wypakować się z samolotu (pół godziny), odebrać bagaż (pół godziny), znaleźć samochód (pół godziny), zajechać (dwie godziny) w międzyczasie coś zjeść (godzina)...
Tym sposobem wyszedł cały dzień podróży. Wyruszyliśmy przed 7.00, dotarliśmy przed 19.00 - zmęczeni jak diabli, ledwo wystarczyło nam siły na krótki spacerek po sąsiednich uliczkach starówki.