No cóż nie da się ukryć, że wyprawa ma się ku końcowi i czas wracać...To zawsze najbardziej męcząca i nudna część urlopu, dlatego w celu urozmaicenia postanowiliśmy odnaleźć piękną plażę w Veczemju Klintis, która zachwyciła nas już 3 lata temu i zjeść tam obiad. Dojazd do plaży był niezbyt dobrze oznaczony, poznaliśmy go raczej po bardzo złej nawierzchni, która wprawiała auta w niemożliwe do wytrzymania wibracje. Jechaliśmy najwolniej jak się dało a i tak straszliwie trzęsło i to dość długi kawałek. Kiedy dojechaliśmy do plaży odetchnęliśmy z ulgą! Parking okazał się płatny, ot różnica w podróżowaniu w sezonie... Na szczęście wiedzieliśmy, że na plaży czekają nas piękne widoki i nie jest to zwykłe obiadkowe miejsce. W porównaniu z naszym poprzednim pobytem plaża była połowę mniejsza, pewnie z powodu przypływu, ale wystarczyło miejsca do spaceru. Podziwialiśmy po drodze ciekawe urwisko z piaskowca, w którym morze wypłukało kruche warstwy, dzięki czemu powstały liczne szczeliny i płytkie jaskinie. Plaża usiana jest polodowcowymi głazami, częściowo piaszczysta. Nad nią w sosnowym lasku bardzo przyjemne miejsce biwakowe z grillem, drewnianymi wygódkami niestety płatne tak jak za pole namiotowe. Miło nam było tu powrócić...