Czas na podsumowanie. Jeśli chodzi o Danię jako cel wakacyjnych wypraw to tak jak poprzednio przekonaliśmy się, że ma dużo do zaoferowania. Wydaje się, że z wyjątkiem wspinaczki górskiej, każdy znajdzie dla siebie coś atrakcyjnego. Są piękne plaże (tylko trzeba trafić na ciepłe dni), malownicze klify, wrzosowe wzgórza do spacerów, jazdy konnej, czy na rowerze, wikingowe atrakcje dla dzieci, dwa ciekawe safari, kilka akwarystycznych muzeów i piękne, portowe miasteczka. Zauważyliśmy pewne różnice dotyczące samych Duńczyków, w stosunku do tych, których pamiętamy sprzed czterech lat. Wtedy rzuciło nam się w oczy, że mają bardzo mało dzieci (najwyżej jedno, a najczęściej wcale) i że zdecydowaną cechą nie tylko dzieci, ale też dorosłych jest bardzo jasna karnacja i białe włosy. W okolicy Kopenhagi dzieci jest zdecydowanie więcej, a jasne włosy zdarzają się raczej rzadko. Rzuca się też w oczy, że lubią mieszać rasy i stąd chyba to zanikanie typowych skandynawskich cech w okolicach stolicy. Niesłychanie spodobała nam się sieć ścieżek rowerowych, które są dosłownie wszędzie i tak bezpieczne, że można poruszać się z dziećmi, które jeszcze nie jeżdżą za dobrze( w Polsce nie odważyłabym się wyjechać z dzieckiem na ulicę). Dobrze zorganizowana i świetnie oznakowana jest też sieć połączeń komunikacji publicznej. My musieliśmy dostać się z lotniska do miejsca zamieszkania metrem, pociągiem podmiejskim i autobusem, wszystko na jednym bilecie i gdyby nie ciężkie walizki, które trzeba było taszczyć, to podróż ta byłaby samą przyjemnością. To co nas zniesmaczyło, a nawet zszokowało to brak zakazu palenia w miejscach publicznych. Niektórzy Duńczycy palili papierosy nawet pośród dzieci w wesołym miasteczku!
Teraz parę słów o INTERVAC’u. Jak już wiecie był to nasz debiut i chcielibyśmy się podzielić wrażeniami. Dom, do którego przyjechaliśmy, był bardzo wygodny do celów wypoczynkowych i jako baza wypadowa. Mieszkaliśmy w Lyngby (10km na północ od Kopenhagi). Obecność dużej kuchni, zmywarki i pralki, była dla mnie czymś nowym na wakacjach i nie powiem BARDZO miłym, natomiast dzieci były zachwycone mieszkaniem w pokoju innego dziecka, wypełnionym zabawkami, aż trudno było ich po śniadaniu wyciągnąć z domu. Sama idea INTERVAC’u nie pozwala poznać osobiście rodziny z którą się wymienia (chyba, że wybiera się opcję nierównoczesnej wymiany) i trzeba przyznać, że większość osób na wieść o naszych planach, przeraziła się, że zostawiamy dom i samochód (jakby nie patrzeć dorobek życia) obcym osobom. Może wszystko zależy jaki ma się stosunek do dóbr materialnych. Bo jeśli ktoś się obawia przypadkowych zniszczeń, to musiałby nie przyjmować żadnych gości (nawet wujka z kuzynami), a co do kradzieży, czy rozbicia samochodu, to regulamin INTERVAC’u daje pewne zabezpieczenia łagodzące lęki. My w każdym razie jesteśmy zadowoleni i przyjmujemy wymianę domów jako jeden ze sposobów na udane wakacje i na pewno będziemy z niego korzystać, szczególnie wtedy gdy zainteresuje nas miejsce, w które ciężko dotrzeć samochodem lub kamperem, ze względu na odległość, czy położenie.