Zgodnie z zasadą " każda noc w innym miejscu", po dopołudniowym plażowaniu, nurkowaniu i co tam kto lubił, przenieślismy się na wschodnie wybrzerze Kassandry. Tym razem znaleźliśmy kamienistą, lekko zatłoczoną plażę i stanęliśmy wprost na niej. Niedaleko od brzegu byla ciekawa rafa, więc snurki w postaci Nikodema i Miecia mieli nie lada atrakcję. Ja nazbieralam sobie fajnych kamyków i teraz się glowię co z nimi zrobić. Przed nami rozciągała się panorama środkowego palca - Sithonii, czyli naszego planu na jutro. Wieczorem przeszła burza i pozostawiła po sobie porywisty wiatr, który mile nas chłodził jeszcze cały następny dzień.