Dzień spędziliśmy na rowerach nad Tamizą, wieczorem prom i wracamy na prawą stronę drogi.
W sumie nie było źle, da się przyzwyczaić. Przez całą podróż „tylko” trzy razy wjechałem w angielskie rondo na ślepo ( tzn. patrząc tylko w lewo), dwa razy zahaczyłem pojazd z przeciwka prawym lusterkiem (kurcze, naprawdę mają w tej Szkocji wąskie drogi) i raz pojechałem na czołówkę prawym pasem. Najdziwniejsze, że to ostatnie zdarzyło się na Orkadach, po 2 tygodniach. Omal nie przyprawiłem o zawał serca pewnego miłego, starszego Orkadyjczyka w Polo, który ewidentnie całkowicie pogubił się w tej sytuacji i nawet nie próbował uciekać. Będzie miał teraz co opowiadać w pub’ie :)))