Z okazji niedzieli, postanowiliśmy na chwilę zostawić pastwiska i wyruszyć do miasta Kirkwall. Miasteczko jest małe, może wielkości Olkusza, ale jest stolicą Orkadów i pasuje do niego zaglądnąć. Główną atrakcją jest katedra Świętego Magnusa oraz renesansowy pałac biskupi, ale w kompletnej ruinie. Katedra za to pięknie zachowana, budowano ją od XII wieku przy użyciu żółtego i czerwonego piaskowca. Ma bardzo surowe, średniowieczne wnętrze i przywodzi na myśl kadry z filmu „ Robin Hood”.
Po południu powałęsaliśmy się po klifach i plażach zachodniego wybrzeża wyspy głównej. Znaleźliśmy zapierające dech w piersiach widoki, które postaramy się pokazać na zdjęciach. Oprócz widoków dech zapiera też smród krowiego łajna, ale nie bądźmy małostkowi. Podobno od smrodu jeszcze nikt nie umarł. Na plażach miałam bardzo owocne muszlobranie, sama nie wiem co z nimi będę robić. Jutro kończymy naszą przygodę z Orkadami i zaczynamy powoli wracać. Na liczniku 4000 km.