Tym razem chcieliśmy pokazać dzieciom, że wakacje to nie tylko zwiedzanie i pluskanie się w morzu. Poznali smak trekkingu (głównie Niki, bo Ola była noszona), zaglądnęli do głębokich przepaści, podziwiali naprawdę wysokie szczyty gór i potęgę lodowca. Zaskakują nas teraz wspomnieniami z górskich wypraw, bo choć było trochę narzekania na ból nóg, to jednak ich opowieści są pełne zachwytu np. najwyższa góra w Europie! Najdłuższy most wiszący nad przepaścią! Prawdziwy lodowiec! Lawina! Jeziorka powstałe w wyniku topnienia lodowca! Kozice górskie, orły! Szarotki i dzwonki alpejskie! Matterhorn - idealna piramida tak wysoka, że zaczepiła o chmurę! Itd. Ola pomimo swojego bardzo młodego wieku też niesamowicie opowiada o przepaściach i lodowcach, choć każda jej opowieść sprowadza się do "biednej kozicki, któla spadła do psepaści" Ma już wymyśloną całą historię na ten temat... Oczywiście było też ciepłe morze i plaża, gdzie dzieci chętnie wypoczywały, chociaż dla nas było raczej powodem do narzekania, bo choć nie dla prestiżu wybraliśmy wypoczynek na Lazurowym Wybrzeżu, tylko tak nam było po drodze, to jednak mocno nas rozczarował i sfrustrował. Kompletny brak miejsc postojowych i dyskryminacja camperów, tłok na plaży, czasem brudna woda i za to wszystko trzeba słono płacić. Jeśli kogoś kusi żeby wybrać się do Toskani i na Lazurowe Wybrzeże w sezonie to szczerze odradzam. Przepiękne plaże z krystaliczną i ciepłą wodą są na Bałkanach, a jeśli ktoś potrzebuje piasek to raczej południowe Włochy lub południowa Hiszpania, bo w tych wszystkich modnych miejscach ciężko wypocząć. Pozdrawiam wszystkich naszych geoblogowych przyjaciół, którzy towarzyszyli nam w podróży.
Przejechaliśmy w ciągu 15 dni ponad 4700km zużywając niemal 500 litrów oleju napędowego za ok.2300 zł. Ponadto 67 EUR kosztowały nas winietki i opłaty autostradowe.W najbliższych dniach uzupełnimy naszą relację, postaram się dodać trochę informacji praktycznych, które moim zdaniem mogą być pomocne dla osób, które (zachęcone naszymi fotkami) chciałyby wybrać się w okolice Trift i Matterhorn. Uzupełnimy też podpisy pod zdjęciami, coś tam dopiszemy..., ale niestety na następne nasze wpisy trzeba będzie trochę poczekać. Musimy załatać dziurę budżetową i poczekać na nowy urlop :(((
A nasz fotoreporterski dorobek ponownie został doceniony przez szacowne jury :)))