W La Salette spędziliśmy trochę ponad pół dnia. Byliśmy na mszy (mamy dzisiaj 11 rocznicę ślubu), posiedzieliśmy w miejscu objawienia i przeczytaliśmy dzieciom historię dwójki pastuszków, którym objawiła się Matka Boża, pospacerowaliśmy po miejscowych szlakach, oczywiście bez szaleństw, bo wybraliśmy się w sandałach. Odwiedziliśmy już kilka miejsc objawień Matki Bożej, ale to jest zdecydowanie najładniej położone i stosunkowo mało zatłoczone. Polaków prawie tyle samo co Francuzów, ksiądz w informacji mówi biegle po polsku i nawet w toaletach napisy w naszym języku…Kończymy z górami. Jedziemy do kanionu rzeki Verdon, a potem nad morze. Pogoda plażowa!
Kilka słów o organizacji ruchu na Drodze Napoleona (N85). W kierunku północ-południe nie ma żadnych ograniczeń w ruchu. Natomiast jadąc z południa na północ trafia się na kilkukilometrowy odcinek przed Vizille, na którym po katastrofie polskiego autokaru wprowadzono znaczne obostrzenia. Nie chciałbym w jakikolwiek sposób bagatelizować ogromu tej tragedii, ale mam wrażenie, że wprowadzone po niej ograniczenia bardziej podyktowane były emocjami niż rozsądkiem. Po pierwsze nie wolno tam wjeżdżać autokarom i ciężarówkom powyżej 7,5t. Może i dobrze, ale uderza brak konsekwencji, bo zamknięty odcinek wcale nie odbiega trudnością i nachyleniem od wielu innych na tej samej drodze (jest wręcz łatwiejszy), nie mówiąc już o samym podjeździe pod Sanktuarium La Salette gdzie autokarom jeździć wolno. Po drugie nie poprzestano na samym zakazie, tylko zaspawano nad drogą stalową poprzeczkę na wysokości 2,6m!!! Tym samym zamknięto możliwość przejazdu nie tylko autobusom i ciężarówkom, ale też kamperom, a nawet większym osobówkom z rowerami na dachu. A to już gruba przesada, w końcu to popularna wakacyjna droga. Jak na ironię samochody z przyczepami kempingowymi mogą jechać, a to nad nimi należałoby się najbardziej zastanowić!