Po powrocie do domu, czas na podsumowanie. Z wyjazdu jesteśmy bardzo zadowoleni. Pogoda jak na czerwiec i północną Europę - fantastyczna! Alandy, które podsumował Łukasz: spokojne i zachwycające. Litwa, Łotwa i Estonia trochę kichowate. Mają oczywiście swoje perełki, które, jeśli się o nich wie, można spróbować znaleźć i obejrzeć (na pewno warto), ale reszta terytorium, przez które się jedzie jest płaska, jednakowa i po postu nieciekawa. Może nie ma co porównywać do Bałkan, gdzie przemieszczając się z jednej atrakcji turystycznej do drugiej, człowiek stale karmiony jest pięknymi widokami gór, skalistych klifów i lazurowego wybrzeża, ale nawet nasza poczciwa Polska ma oprócz tzw. perełek, całe przepiękne obszary: Tatry, Pieniny, Bieszczady, Pojezierze Mazurskie i Kaszubskie, Wybrzeże itd., gdzie można pojechać i jest pięknie. A w Pribałtyce można znaleźć ciekawe miejsce i rzucić na nie okiem (wodospad, klify) lub najwyżej chwile pospacerować (wybrzeże, bagna), reszta to nuda (chyba że ktoś lubi pola, lasy i łąki, ale wtedy nie trzeba tak daleko jechać). Cieszymy się, że tam byliśmy, bo wiemy teraz jak wyglądają te kraje, a byliśmy bardzo ciekawi, natomiast jako jedyny cel wakacji - nie polecam.
Przejechaliśmy 4900km zużywając w ciągu 23 dni 530 litrów oleju napędowego, za który zapłaciliśmy ok.2350zł (775PLN+451LTL+81LVL+1450EEK+60EUR).
Pozostałe koszty wyprawy to promy (łącznie 267EUR), kampingi (łącznie 51 EUR) i wjazd na Mierzeję Kurońską (183LTL czyli 50EUR).
W najbliższych dniach uzupełnimy relację, dodamy jakieś fotki, podpisy, coś tam dopiszemy i.....
zaczniemy przygotowania do kolejnej podróży :)))))))