Wilno niestety jako stolica wygląda nienajlepiej. Zaparkowaliśmy blisko centrum i przeszliśmy kawałek na nogach, mijając po drodze drewniane rudery lub rozwalające się murowane domy i kamienice. W samym centrum też potworne rudery. Odrestaurowane tylko trochę zabytków, Ostra Brama bardzo ładna i oczywiście trochę luksusowych hoteli czy banków. Udało nam się za to trafić, zupełnie przypadkiem, na jakieś dni folkloru litewskiego i zaliczyliśmy bardzo ciekawą paradę (zdjęcia). Wprawdzie kultura litewska nie jest dla nas (Słowian) bardzo egzotyczna, co nie znaczy, że nieciekawa.
Litwa jako kraj oczami podróżnika nie wydała nam się ciekawa. Wszędzie płasko, pola, lasy, znowu pola. W porównaniu z Łotwą, którą już dziś napoczęliśmy, jest też bardzo biedna. Po drodze nie ma żadnych z prawdziwego zdarzenia miejscowości, tylko co jakiś czas grupka 5 lub 8 drewnianych domów (takich jak na naszych kresach wschodnich zostawia się jako zabytki), bez szkoły, sklepu, czy kościoła. Najlepsze domy jakie udało mi się wypatrzeć to wymurowane z białej cegły i pokryte eternitem, architektonicznie przypominające te budowane u nas w latach pięćdziesiątych. Trochę to przygnębiające.
Na Litwie, a jak się później okazało w całej Pribałtyce panuje osobliwy sposób oznaczania (głównie przez zakochane pary) odwiedzonych miejsc. Zamiast polskiego bazgrania "tu byłem" tam zapina się kłódkę. Efekt jest równie paskudny (ostatnie zdjęcie).
Na litewskich drogach zwraca uwagę mały ruch i spokój. Nikt się nigdzie nie spieszy! Przepisowi jak Niemcy. 50 to 50, 90 to 90, ewentualnie 88km/h. Praktycznie nikt nikogo nie wyprzedza!
Ceny paliwa: E95-4,09LTL, ON-3,48LTL, LPG-1,99LTL 1LTL=1,16PLN