Pierwszego dnia, po przedpołudniowym zapoznaniu się z walorami campingu (do tego jeszcze wrócimy) i tutejszej plaży, postanowiliśmy dokładniej przyjrzeć się najbliższej okolicy na południe od nas. Capo S.Marco to cypel ograniczający od północy Zatokę Oristano. Spacer dookoła przylądka dostarcza sporo atrakcji widokowych i emocji. Szczególnie ścieżka spacerowa po zachodniej stronie, która ma już za sobą lata świetności i miejscami jest tak wąska i poobsuwana, że trudno zmieścić na niej podeszwę, a resztki drewnianych barierek dają złudne wrażenie pewnego oparcia. U nasady cypla można obejrzeć ruiny starożytnego Tharros, choć dyskusyjna jest kwestia czy warto inwestować w bilety wstępu. Generalnie przez siatkę widać dokładnie to samo…
Równie ciekawe, klifowe widoki oferuje pobliski wysunięty na zachód Capo Mannu. W okolicy można obejrzeć też wyschnięte słone jeziora, ryżową plażę i liczne kamienne wieże, jakich na wybrzeżu całej wyspy jest naprawdę mnóstwo. Ryżowa plaża to niby taka z białym piaskiem wielkości i koloru ziaren ryżu, ale miejsce jest mocno przereklamowane, bo tego ryżu to są tylko małe łachy, a reszta plaży to mniejsze i większe drobne kamyczki.