Grecja w porównaniu do krajów, przez które do tej pory przejechaliśmy, ma najlepsze drogi, choć ceny za autostradę wprost zabójcze, jeszcze wyższe temperatury ( ale nad morzem, pod parasolką, to nie problem), a śmieci mniej więcej tyle co w Rumunii i Bułgarii. Na razie nastawiamy się głównie na plażowanie w okolicach Kavali i Stavros oraz odmaczanie w Morzu Egejskim, które jest równie ciepłe jak Morze Czarne, ale zdecydowanie czystsze. Jak już całkiem mamy dość (my już po 2 godzinach, a dzieci po 4) to zmieniamy plażę, a przy okazji nadrabiamy trochę drogi, bo chcemy zjechać aż na Peloponez i stamtąd powolutku wracać. Musimy wpleść w plan podróży jakieś starożytne zabytki, bo samym plażowaniem to całkiem się zanudzimy.