Długo wahaliśmy się gdzie spędzić ostatnie dwa tygodnie wakacji. Zgodnie z planem miało to być jakieś ciepłe morze. Niby już wcześniej myśleliśmy o Grecji, ale sytuacja z przełomu czerwca i lipca niezbyt zachęcała do naszego sposobu podróży, czyli kręcenia się po odludziach i spania na dziko. No, bo skoro z bankami problem to trzeba mieć przy sobie sporo gotówki, a z tego samego powodu Grecy gotówki nie mają, również ci nieco mniej cywilizowani i ze słabymi nerwami. Trochę obawialiśmy się, że prosimy się o kłopoty…
Ale dzisiaj sytuacja znacznie się zmieniła, atmosfera chyba ostygła, a wiele osób odwołało już greckie wakacje, za to Chorwacja i Bułgaria pękają w szwach po wydarzeniach w Tunezji i Turcji. Tak więc jedziemy na Półwysep Bałkański i to raczej nie najkrótszą drogą.
Uczestnicy: my + Nikodem + Ola
Pojazd wyprawowy Toyota Hilux
Dystans wg licznika: 5650 km
Noclegi: na dziko