Zgodnie z obietnicą, dzisiejszy dzień spędziliśmy na plaży. Ta którą wybraliśmy znajdowała się około 10 minut od campingu i posiadała trzy wielkie zalety: po pierwsze miała ładny, złoty piasek, była dość duża i słabo zakocykowana, po drugie otaczające ją wzniesienia umożliwiały piesze wycieczki, nagradzając trud pięknymi widokami, po trzecie za skałami miała malutką dodatkową plażę, która łagodnie wchodziła do wody, ale zaraz potem zaczynały się skały z przepiękną rafą. Na Malcie większość miejsc nurkowych nazywa się "reef", chociaż nie spotykamy tu korali, a jedynie kolorowe gąbki i porosty. Mieliśmy tu prawdziwy raj do nurkowania, co widać na poniższych zdjęciach. Oczywiście woda była raczej zimna (ok. 19 stopni) więc pianki były obowiązkowym wyposażeniem do dłuższego pływania, chociaż miałam wrażenie, że dzieci bez pianek też pluskałyby się cały dzień. Pogoda była idealna do plażowania: bez upału, ale przyjemnie ciepło i słonecznie. Trzeba jednak pamiętać, że Malta jest już dość blisko zwrotnika i pomimo, że temperatura była nie wyższa niż 26 stopni, to jednak prostopadłe promienie paliły mocno skórę. Skończyło się na kilku poparzeniach, chociaż używaliśmy kremy z filtrem.