Czas na refleksje po powrocie z wyprawy. Krajobraz Norwegii prawdziwie nas zachwycił. Mogę nieskromnie powiedzieć, że widzieliśmy już sporo podczas naszych wypraw, ale tu piękno przybrało jeszcze inne oblicze, a łaskawa pogoda pozwoliła nam się nim z przyjemnością napawać (choć momentami mogła się ciut lepiej postarać). Naszą ekipę zachwyciło to, że praktycznie od momentu zjechania z promu aż po koło podbiegunowe przez całą drogę towarzyszyły nam obłędne widoki. W dodatku mocno urozmaicone, aż chciało się zagłębić w te ścieżki trekingowe i zobaczyć jaki widok będzie za zakrętem, a jaki z góry... Nasza forma wyprawy, czyli caravaning, nie za często na to pozwalała, ale można pojechać w jakiś jeden obszar i poznawać go krok po kroku i też będzie pięknie!
Niemniej mam wrażenie, że jest to kraj, który jako cel wakacyjnego odpoczynku, powinny wybierać jedynie osoby lubiące góry. Takie które nie tylko zachwycą się pięknymi widokami, ale też z radością wyruszą na wędrówkę górskim szlakiem, nie przerazi i nie zniechęci ich zmienna pogoda, bo mają ciepłe ubrania, dobre buty i kurtki przeciwdeszczowe. Przecież to oczywiste! - powiecie...No więc niekoniecznie. Okazuje się, że bywają osoby, które lubią odpocząć leżąc na plaży, w kraju w którym zawsze świeci słońce, nie ma komarów i nie trzeba się nigdzie wspinać, a do Norwegii udają się, bo podobno pięknie jest...Myślę, że w swym rozczarowaniu nie dostrzegą tego niepowtarzalnego uroku.
Laponia bardziej przypominała nasze pojezierze mazurskie. Największą różnicą i zarazem atrakcją były tu spacerujące renifery. Zdziwiła nas ich niesłychana ilość na drogach, po dwóch dniach nie wyciągaliśmy już nawet aparatu, a jedynie zwalnialiśmy, żeby ich nie wystraszyć.
W ciągu 23 dni przejechaliśmy około 7100km zużywając niemal 750 litrów oleju napędowego. Spalanie naszego nowego pojazdu z pełnym obciążeniem wyniosło zatem około 10,5l/100km, a więc o około 2 litry mniej niż w przypadku rasowych kamperów, jakimi dotychczas podróżowaliśmy. To miła wiadomość na przyszłość.
Nie mniej jednak, ze względu na dystans i ceny w Skandynawii, za paliwo zapłaciliśmy w sumie ok.6000zł (570 PLN+707 EUR+571 DKK+2746 NOK+1042 SEK). Ufff…
Pozostałe koszty wyprawy to promy przez Bałtyk - łącznie 1400zł i pokonanie czterech fiordów po ok. 135NOK czyli łącznie trochę ponad 300zł. Warte odnotowania i uznania jest to, że kampery do 6m (czyli większość zwykłych kamperów, bo z miarką nikt nie biega) traktowane są w Norwegii jak osobówki! Nie spotkaliśmy tego w żadnym innym z ponad czterdziestu odwiedzonych dotychczas krajów. Jeśli doliczymy jakiś płatny parking, tunel czy drogę to cały wyjazd zamyka się w 8000zł. Niby dużo - no, ale to Norwegia , cztery osoby i ponad 3 tygodnie! A wspomnienia… bezcenne, reszta to Master Card :)