Wyprawę można by było zatytułować „Szlakiem bałkańskich kanionów”. Niektóre były słynne i ogólnie znane jak czarnogórski Kanion Pivy, czy macedońska Matka. Ale tak już na Bałkanach jest, że właściwie każda dolina rzeczna przecina na jakimś etapie góry i wtedy robi się wysoko, głęboko i pięknie, a szafirowo-turkusowa woda, białe skały i złote słońce przyprawiają o zawrót głowy. Nie wiem jak inaczej można by nazwać bośniacką dolinę Driny, czarnogórską Komarnicy i Mrtwicy czy albańską Mati jeśli nie kanionami. Tak, Bałkany to kraina kanionów, europejskie Colorado :)))
Greckie leniuchowanie było potrzebne głównie dzieciom, które po szkockich lodowatościach z utęsknieniem czekały na możliwość nurkowania i innych wodnych zabaw. My też oczywiście z chęcią się popluskaliśmy i poopalaliśmy, w ramach wakacyjnego urozmaicenia.
Jeśli chodzi o nasz eksperyment wyjazdu ze znajomymi, to jak dla nas udał się w stu procentach! Pomijając oczywiście drobne szczegóły natury organizacyjnej, jak np. trudności ze znalezieniem miejsca parkingowego czy noclegowego dla dwóch camperów, a nie jednego jak zwykle, to całokształt wyszedł naprawdę fajnie. Chwaliliśmy sobie nasze cowieczorne pogaduszkowe spotkania, przyjemnie było w towarzystwie podziwiać krajobrazy, a dzieci były prawdziwie zachwycone większą ilością osób do zabawy.
W ciągu 15 dni przejechaliśmy ponad 4700km zużywając niemal 570 litrów oleju napędowego, a więc znowu wróciliśmy do naszej dobrej średniej 12l/100km. Widocznie wyprawa do Szkocji była wypadkiem przy pracy, albo kamper był trefny. Na wszelki wypadek tamtego już nie pożyczę :)))
W sumie za paliwo zapłaciliśmy ok.2750zł (602PLN+112EUR+150BAM+15420MKD+405RON).
Pozostałe koszty wyprawy to wszelkie winietki, taksy i opłaty na bramkach - łącznie ok.55 EUR.