Samolot wylądował na Malcie koło południa, wypożyczenie samochodów poszło nad wyraz sprawnie ale dojechanie na camping odbyło się już w wielkim stresie. Kierownica po prawej stronie nie stanowiła problemu, ale zmiana biegów lewą ręką i ruch lewostronny dostarczył w pierwszym dniu sporych emocji wszystkim trzem kierowcom. Na szczęście dojechaliśmy na miejsce nieomal bez szwanku (jeden samochód zaliczył bliskie spotkanie z kaktusem, drugi z wysokim krawężnikiem). Camping jest położony nad samym morzem, ale wybrzeże jest skaliste więc na plażę trzeba było dojeżdżać w nieco bardziej przyjazne miejsce. Za to najbliższa okolica stanowi raj dla miłośników klifów. Skały są tu stosunkowo miękkie i łatwo poddają się uderzającym falom, które po latach wyrzeźbiły widowiskowe łuki, okna i inne kształty, tworząc przepiękną linię brzegową. Trasa wzdłuż wybrzeża nie jest przygotowana dla turystów, dlatego polecam dobre buty, bo skały są ostre i łatwo można skręcić nogę. Sam camping myślę, że godny polecenia, szczególnie dla osób liczących się z groszem. Za mobile home dla całej rodziny płaciliśmy 50 euro za dobę. Miejsc do spania było dla sześciu osób, ale w salonie od biedy mogło się przespać jeszcze cztery osoby, więc jest to naprawdę tania opcja, szczególnie dla studentów. Cały camping był przyjazny i cichutki, myślę, że w sezonie jest na odwrót. Z okien naszego „maltańskiego domku” widzieliśmy jedyną na Malcie czerwoną wieżę (pozostałe są piaskowe), która szczególnie pięknie prezentowała się nocą.
Wynajem samochodu zaskakująco tani - 80EUR/tydzień